Pierwszy post na tym blogu oznacza, ze zaczynam nową historie. Pomysł przyszedł mi sam z siebie, a mianowicie - przyśnił mi się...^^ Obym miała weno twórcze sny podczas pisania opowiadania, ale na razie skończę się z wami witać i zacznę robić coś pożytecznego.
***
Podróż z Ameryki do Japonii ciągnęła się jej niemiłosiernie. Nie dość, ze w pośpiechu opuściła swoich rodziców to jeszcze miała niemiłe spotkanie z celnikami na lotnisku. Okazało się jednak, ze czujnik był popsuty i wyczytał błędne dane, a co za tym idzie dziewczyna o mało co nie spóźniła się na swój lot.
Będąc na lotnisku w Okinawie czekała ją jeszcze jazda pociągiem do Tokio. Tam własnie zamierzała zacząć nowe życie i zapomnieć o ranach z dzieciństwa. Pragnęła zapomnieć jak traktowano ją w jej dawnym mieście z powodu jej kalectwa i nieprzyjemnej sytuacji z jej ojcem. Sakura Haruno siedemnastoletnia dziewczyna, która od piątego roku życia jest niewidoma. Z jednej strony przekleństwo, jednak przez lata nauczyła się z tym żyć. Wraz z utratą wzroku wyostrzyły jej się inne zmysły. Potrafiła wyczuć dostawę świeżego pieczywa dwie ulice dalej, była w stanie usłyszeć muchę bzyczącą w drugim pokoju, a także całym swoim ciałem wyczuć wzrok drugiego człowieka na sobie. Kalectwo nauczyło ją nowego sposobu życia, do, którego musiała się przystosować.
Wchodząc do budynku szkoły czuła na sobie spojrzenia, jednak tuż przy wejściu ktoś chwycił ją za dłoń i delikatnie pociągnął. Ręka owego osobnika była wątła i mała, dlatego od razu domyśliła się, ze to Shizune wysłana przez dyrektorkę.
- Stopień! - po chwili wraz z kobietą znalazły się w pokoju dyrektorki - Tsunade. Jej "dostawca" posadził ją na krześle i szepnął, żeby poczekała. W pokoju zadźwięczał cisza, dało się słyszeć jedynie krople deszczu za oknem.
- Witaj Sakuro! - wraz z trzaskiem drzwi rozległ się wyniosły głos dyrektora tego liceum. Krzesło poruszyło się, a po chwili dało się usłyszeć skrzypnięcie. Sakura zawiesiła pusty wzrok ukryty pod przeciwsłonecznymi okularami w miejscu gdzie wydobył się dźwięk.
- Dzień dobry Pani Tsunade! - odparła. Poczuła zapach drogich perfum kobiety i jedwabiu do włosów, którym za pewne się spryskała.
- Sakuro. Napisałaś w podaniu, ze nie chcesz by ktokolwiek się dowiedział o Twojej ślepocie. Nie będę pytać dlaczego, ale domyślam się jaki jest powód. W związku z tym przedyskutowałam to z Shizune i stwierdziłyśmy, że utrzymamy to w sekrecie, Poinformujemy o tym tylko nauczycieli, z którymi będziesz mieć lekcje, jednakże w klasie i na przerwach będziesz musiała sobie radzić sama. Przygotowałam dla Ciebie również książki pisane alfabetem Braille'a które znajdują się już w Twojej szafce. - odparła kobieta. Dziewczyna słyszała jak ciężko oddycha po tym jak dostała słowotoku, a w pokoju obok sekretarka przybija pieczątki i zszywa papiery.
- Dziękuje bardzo! - Tsunade wymieniła się z nią jeszcze informacjami na temat jej ławki, szafki i innych podobnych rzeczy. Zawsze liczyła wszystko w krokach i tak będzie teraz. Dostała plan szkoły napisany Brallem, gdzie wszędzie ilość kroków jest zapisana.
- Sala 204! - mówiła do siebie macając jedną z kartek, ale po chwili stwierdziła, ze się zgubiła. Nie wiedząc gdzie jest musiała zapytać kogoś o drogę, jednak cisza na korytarzu utwierdzała ją w tym, że jest sama. - Cholera! - warknęła i z nerwów rzuciła papier na ziemie. Kiedy w miarę się uspokoiła kucnęła i ręką zaczęła szukać przedmiotu. Przestraszyła się, kiedy zamiast cienkiej broszurki pod palcami poczuła coś twardego i sztywnego. Szybko podniosła się na równe nogi, za szybko. bo uderzyła głową w pochylającą się nad nią osobę.
- Odbiło Ci!? - w jej uszach zadźwięczął męski głos. Była zdziwiona, że nie usłyszała jak ktoś nadchodzi.
- Sorry! - angielski dalej był jej nawykiem, a przerzucenie się w pełni na japoński sprawiało jej lekki problem. Do Ameryki przeprowadziła się w wieku dwunatsu lat. Jej ojciec została tam przeniesiony wraz z firmą , w której pracował.
- To jest Twoje! - powiedział mężczyzna i zapewne wyciągnął dłoń, by podać jej plan szkoły. Wyciągnęła swoją przed siebie, a kartka papieru wylądowała w jej uścisku. - Następnym razem uważaj ślepaku! - była przyzwyczajona to tego typu wyzwisk, ale on przecież nie wie, ze na prawdę jest niewidoma. Uśmiechnęła się krzywo i czekała, aż odejdzie. Jednak on stał dalej. Słyszała tylko jego cichy oddech i miarowy rytm bicia jego serca. - Zgubiłaś się? - zapytał nagle. Różowowłosa dziewczyna kiwnęła głową na co usłyszała westchniecie. - Która klasa? - kolejne pytanie. Jego głos był na prawdę ciepły, ale z odrobiną znudzenia i ironii.
- 1b mam zajęcia w sali 204. Mógłbyś mnie zaprowadzić, albo bynajmniej powiedzieć, gdzie się teraz znajdujemy?
- Masz tabliczkę przed sobą! - zimny pot oblał ją od głowy w dół i wywołał ciarki przechodzące po plecach. Panicznie myślała co wymyślić, jednak nic nie przychodziło jej do głowy poza jednym - ucieczka. Nie czekając dłużej zaczęła biec przed siebie. - Ej - gdzie się wybierasz! - słyszała jego krzyki, ale kiedy poczuła rześkie powietrze na policzkach zrozumiała, że wybiegła na dziedziniec. Usiadła na jednej z wielu ławek, na którą bez problemu trafiła dzięki mapie i zaczęła myśleć.
- Wagarowiczka! - usłyszała nagle, ale nie zmierzała tym razem uciekać. Chciała, żeby ktoś zaprowadził ja do sali 204, aby mogła w spokoju poznać swoich rówieśników i w końcu się czegoś nauczyć. - Z której klasy jesteś? Imię i nazwisko! - donośny głos nauczyciela rozległ się po otoczeniu.
W końcu z 20 minutowym spóźnieniem dotarła do sali 204. Jakie było jej wielkie zdziwienie, kiedy zamiast ciszy lub szeptów usłyszała totalny harmider. Wszyscy krzyczeli, śmiali się, dało się również słyszeć piski dziewczyn. W jednej chwili chciała zatkać uszy, ale krzyk nauczyciela, który ja przyprowadził zapanował nad towarzystwem.
- Spokój! Gdzie jest Kakashi?- zapytał, a po klasie przeszły ciche pomruki. - Niech ja go tylko znajdę! - stojąc w progu przez kilka sekund postanowiła wejść do klasy. Liczyła kroki, tak, a by nikt tego nie zauważył.
- Jesteś nowa? - nagle przed nią pojawił się jakiś gości i pomylił ja w liczeniu. Czy wszystko tego dnia musi nie iść po jej myśli? Zdruzgotana wyminęła mężczyznę i w końcu zasiadła w swojej ławce. Teraz mogą ją oblegać.
- Nazywam się Hinata Hyuga! - usłyszała tuż obok siebie nieśmiały głosik dziewczyny, która się lekko speszyła, kiedy niewidoma przeniosła na nią swój wzrok.
- Sakura Haruno! - uśmiechnęła się i zaczęła rozmawiać z dziewczyną, która na prawdę była dobra rozmówczynią. Gadałyby dalej gdyby nie trzask drzwiami, pięć kroków i uderzenie czegoś ciężkiego o stół.
- Witajcie dzieciaki. Dzisiaj jak zwykle zaczynamy lekcje od... A to kto? - wiedziała, że zwrócił się do niej, bo poczuła 34 spojrzenia na sobie. - Młoda damo. Podejdź na środek i przedstaw się nam wszystkim! Pomóc Ci? - zapytał. Czyli był poinformowany o jej kalectwie, ale Sakura tylko pokręciła głową i sama ruszyła w wyznaczone miejsce.
Po serii pytań ze strony rówieśników rozpoczęła się przerwa. Na każdej innej lekcji i przerwie, była wręcz oblegana przez wszystkich. Musiała odpowiadać na ich pytania, ale cały czas czuła obecność Hinaty przy sobie. Na prawdę bardzo fajna dziewczyną. Czasami miała ochotę dotknąć jej twarzy i poprzez dotyk wyobrazić sobie jak ona wygląda, jednak jej tajemnica przed światem w tej szkole zabraniała jej tego. Musiała powstrzymywać swoje chęci i opanować swoje myśli. Musiała nauczyć się żyć na nowo po tym co stało się w Ameryce. Przez to opuściła rodzinę. Nie chodzi o szkole, chodzi o coś znaczniej brutalniejszego. Trzy miesiące temu została brutalnie zgwałcona przez swojego ojca, który po ostrej libacji z znajomymi postanowił się nią zabawić. Nie widziała go, ale cały czas czuła jego dotyk, słyszała jego sapanie i zapach jego perfum. Cały czas czuje w sobie jego palce, czuje jego pocałunki i smak śliny. Własny ojciec, nigdy nie pomyślałaby, ze własny ojciec uczyni jej taką krzywdę. Z zamyślenia wyrwało ją zderzenie z kimś na korytarzu. Szybko poprawiła spadające okulary i udała, ze patrzy na osobnika.
- Ponownie na mnie wpadasz! - usłyszała i przypomniał jej się gościu z rana. Chciała go wyminąć, ale poczuła jego dłoń na nadgarstku. Tym bardziej chciała się wyrwać. Nienawidzi mężczyzn, każdy ich dotyk pali ją i zapala czerwoną lampkę w głowie - uciekaj.- Spokojnie! Nic Ci nie zrobię! - jego głos w miarę ją uspokoił, ale nie przestawała być czujna.
- Czego chcesz? - zapytała poprawiając bluzę.
- Zastanawiam się dlaczego uciekłaś!
- Śpieszyłam się! - szybko znalazła wymówkę.
- Nie sądzę! - ten gościu grał jej już na nerwach. - Twoja twarz wyrażała co innego.
- Itachi! - gdzieś z dala dało się usłyszeć krzyki mężczyzny i szybkie kroki, najwidoczniej biegł. - Kisame powiedział, ze za godzinę zaczynamy!
- Deidara musisz zawsze mi przerywać? - zapytał z wyrzutem. Ten jakby go zignorował i spojrzał na różowowłosą.
- Dlaczego nosisz okulary w taką pogodę? - usłyszała i poczuła jak jej je ściąga. Przerażona zacisnęła oczy i spróbowała wyrwać mu przedmiot, jednak straciła go z zasięgu i pozostało jej tylko czekać, aż sam je zwróci. - Jesteś wampirem? - zapytał.
- Nie. Oddaj mi je! - warknęła spuszczając głowę. - Słyszysz! Oddaj!
- Są, aż takie ważne? Nie są jakiejś znanej marki, więc nie wiem dlaczego się tak o nie pieklisz! - wkurzona na maksa zamachnęła się i uderzyła przed siebie, jakie było jej zdziwienie, kiedy pod pięścią poczuła twardą kość policzkową jednego z mężczyzn.
- Powiedziałam! Oddawaj! - warknęła i wystawiła dłoń przed siebie. Zamiast tego usłyszała niepohamowany śmiech i ciche przekleństwa.
- Ale Ci dojebała, Stary! Aż się wywróciłeś! - kolejna salwa śmiechu rozległa się po korytarzu.
- Widzieliście! Ta nowa uderzyła Itachiego! - usłyszała jakieś szepty wokół. Widocznie gapie już zdążyli nadejść. A chciała pozostać w cieniu i się nie wyróżniać.
- Pożałujesz tego! - usłyszała wkurzony głos zapewne Itachiego, którego znokautowała. - A okularki sobie zatrzymam! Jak je chcesz to przyjdź na dach! - ostatnie zdanie szepnął jej na ucho i odszedł wraz z Deidarą.
- Sakura! - usłyszała zatroskany głos Hinaty, która zawiesiła jej się na ramieniu delikatnie tuląc. - Nic Ci nie jest? Ten okropny Uchiha nic Ci nie zrobił? - zadawała multum pytań, a Haruno była tak wściekła, ze nie była wstanie nic powiedzieć.
- Zaprowadź mnie na dach! - poprosiła. Z tego co wyczytała z planu szkoły dyrektorka nie zaznaczyła jej wejścia na dach.
- Ale tam nie wolno! -to teraz wie, dlaczego nie zaznaczyła jej tego punktu.
- Zaprowadź mnie tam tylko ,a potem sobie możesz pójść. Nie będę Cię narażać! - odparła i zacisnęła pieści.
Po piętnastu minutach doszła na schody prowadzące na dach. Hinata chciała iść z nią, ale odprawiła ją z kwitkiem i sama wspięła się po stopniach, aby z rozmachem otworzyć drzwi.
- Uchiha! - krzyknęła robiąc kilka kroków do przodu.
- A więc znasz już moje nazwisko! Jak uroczo! - usłyszała, że drzwi za nią zatrzaskują się, a zamek zazgrzytał. - Jednak ja wciąż nie znam Twojego! - cały czas miała spuszczoną głowę. Ślepotę dało się zauważyć. Oczy są blade i nieobecne, a źrenice nie reagują na światło, będąc cały czas w takiej samej pozycji.
- Oddaj mi okulary! - warknęła całkowicie ignorując jego wypowiedz. Po głosie mogła stwierdzić, gdzie się znajduje. liczbę kroków, wysokość na której stoi, ale na razie nie chciała do niego podchodzić.
- Podejdź do mnie! - zrobił trzy kroki w prawo, więc tam się skierowała, ale nie przewidziała, że się do niej zbliży. - Cały czas zastanawiałem się po co Ci okulary, ale teraz wiem. Jesteś ślepa! - odparł bez żadnych ceregieli.
-Nie jestem! - była przerażona, ze ktoś odkrył jej tajemnice. Nie chciała by ktokolwiek jej współczuł i litował się nad nią, chciała zaznać prawdziwego licealnego życia.
- Ile palców pokazuje? - to teraz ją miał. Potrafiła dostrzec oczami umysłu gdzie się znajduje, ale takiej zagadki nie była w stanie rozgryźć. - A więc mam racje!
- Dobrze Ci z tym? Teraz będziesz mnie nękał. Proszę bardzo. Mam to gdzieś! - wykrzyczała na głos i rzuciła się biegiem w jedną ze stron.
- Uważaj! - gdyby nie jego szybka interwencja wypadła by przez barierkę i roztrzaskała się na brukowanym dziedzińcu. Wylądowała razem z nim na ziemi, opierała się o jego tors i czuła przyjemny oddech na karku. Z tej chwili wyrwał ją obraz z przed kilku miesięcy. Szybko się wyrwała z jego uścisku i cofnęła o parę kroków, opadając na kolana.W tej chwili nie miała pojęcia jak się zachować. Z jednej strony jest dla niej chamski, a z drugiej ja ratuje, jednak w takiej sytuacji każdy by tak postąpił, więc nie zamierzała mu dziękować.
- Nawet nie podziękujesz? - poczuła się jakby czytał jej w myślach. Rozumie, że oczy są zwierciadłem duszy, ale nie jej.
- Mam Cię gdzieś! Oddaj mi tylko okulary!
- Oj nie ładnie. Co by się stało, gdyby cała szkoła dowiedziała się o Twoim małym sekreciku? - jego głos był tak bardzo przesiąknięty ironia, że, aż oczami widziała jego zwyrodniały uśmieszek. Pierwszy dzień szkoły i już ma takie problemy, a chciała, żyć w spokoju.
- Dziękuje! - warknęła przez zaciśnięte zęby. - Pasuje?
- Nie do końca. - już się bała jaki ma jeszcze w zanadrzu pomysł, ale to co usłyszała zbiło ją z tropu. - Jeżeli znajdziesz drzwi to dam Ci klucz, a jeśli je otworzysz nic nikomu nie powiem! - w umyśle zastanawiała się, czy to nie jest jakaś gra, ale chciała się stąd jak najszybciej wydostać, więc nie czekając dłużej wstała na równe nogi. Wyobraziła sobie jak może wyglądać to miejsce, odliczyła kroki od Itachiego, który za pewne siedział pod barierką.
- 7! - powiedziała i odwróciła się o 180 stopni idąc parę kroków do przodu i natrafiając na betonową ścianę. Szła wzdłuż niej i po chwili trafiła na drzwi, które oczywiście były zamknięte.- Po co to było?
- Chciałem sprawdzić, czy na prawdę jesteś ślepakiem, ale chyba tak! - nie podobało jej się, że mówił na nią "ślepak", ale bynajmniej się nad nią nie litował.
Będąc już daleko za murami szkoły wyciągnęła białą laskę i zaczęła nią badać teren. Idąc do przodu po piętnastu minutach drogi natrafiła na przystanek. Z głośnika wydobył się numer jej autobusu, więc w spokoju czekała na pojazd. Kiedy dotarła do małej stancji, którą wynajęła elektryczny zegar uprzedził ja, że jest już 16:30, czyli pora na przesłuchanie radia w poszukiwaniu odpowiedniej pracy.
- Cholera! Znowu nic! - przeklinała idąc do kuchni. Po drodze przewróciła się o mały stołek stojący na środku, od razu ustawiła go w miejscu, gdzie według niej powinien stać. Kładąc różne rzeczy, również zapamiętywała ich pozycje. Dzięki temu było jej łatwiej się poruszać i nie ryzykować siniakami. Zaparzyła sobie herbatę i usiadła na łóżku opierając się plecami o ścianę. Zastanawiała się, czy Itachi nic nikomu nie powie. Nie chciała by ktokolwiek wiedział, a już pierwszego dnia jej tajemnica się wydała. Czym zawiniła komukolwiek, zę coś takiego ja spotyka? Z rożnymi myślami zasnęła, ale ta noc nie miała należeć do najlepszych - koszmary.
***
Dotrwaliśmy do końca tego przecudownego opowiadania, którego wena złapała mnie podczas snu. Ah..jak pięknie. Nie wiem, czy wam się spodoba, nie wiem czy go polubicie, nie wiem, czy go w ogóle znajdziecie w tysiącach innych blogów o ItaSaku, ale mi się podoba i jestem zadowolona ze swojego dzieła. Chociaż, mogłabym dać więcej romantycznych momentów, ale z drugiej strony - to dopiero początek i nie zamierzam tego przesładzać tak na wstępie..Xd
Jeeju *.* To było super ;) Uwielbiam pare ItaSaku i licze ze ten blog mnie nie zawiedzie ;*
OdpowiedzUsuńWiesz, opoko podobało mi się bardzo, wciąga. Jednak nie rozwijaj akcji zbyt szybko bo to jednak zniechęca, przynajmniej mnie hehe.
OdpowiedzUsuńdaj w rozdziale 5 - 6 pocałunek i później akcja sama się rozwinie za pomocą twoich myśli dłoni;)
Kuje za miłego komcia na Itasaku Terytorium wroga.
Pozdrawiam ^-^
Hmm.. stwierdzam, że spokojnie mogę przeczytać dalej tą historię ^^"
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBędę go czytać! Obiecuję! Baaaardzo mi się podoba i mam nadzieję, że poprowadzisz go do końca, bo jak nie... To się chyba załamię :'(
OdpowiedzUsuńPomysł bardzo interesujący. Sakura jest niewidoma, zraniona, ale w jakiś sposób pewna siebie. I tak trzymać. Ciekawi mnie, co Itachi zrobi z nabytą informacją :)
W sumie u Ciebie Itachi jest taki dosyć hmmm... arogancki? Osobiście uwielbiam go takiego troszkę pajacowatego, albo jako takiego zimnego dżentelmena. Ale w sumie jakby nie patrzeć Itaś to Itaś <3
Pozdrawiam i życzę duuużo weny! ;*
Ohayo. :3
OdpowiedzUsuńWpadłam i bardzo zainteresowało mnie stwierdzenie, że ten pomysł ci się przyśnił. Ja też chcę mieć sny, które pomogą mi w notkach. Aż ci zazdroszczę. ;P Ja niestety muszę zdawać się jedynie na swoją wyobraźnię.
Dobrze, teraz przechodząc do rozdziału. Bardzo mi się podobał, fajnie, że już w pierwszym spotkała Itachi'ego, jednak mam nadzieję, że rozwiniesz tę historię i ich znajomość nie od razu przerodzi się w miłość. ;D
Zaskoczył mnie pomysł o niewidomej Sakurze. Sakura z przejściami z przeszłości - temat dość powszechny, jednak niewidoma... Bardzo oryginalny pomysł, jeszcze na taki nie wpadłam. :)
Czekam na kolejnu rozdział, możesz mnie informowac o nowych notkach, bo chetnie przeczytam. :3
Przy okazji chciałabym cię zaprosić na nowy rozdział na moim blogu:
sasuke-i-erin.blog.pl
Pozdrawiam gorąco i życzę dużo weny. ;*
Zapraszam serdecznie na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńsasuke-i-erin.blog.pl
Pozdrawiam gorąco. :3
Powiadamiam, że blog został dodany do katalogu "Świat blogów Narutomania" Dziękujemy i pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńJezu. TO BYŁO GENIALNE. Wiem co mówię. Od kilku dni szukałam właśnie czegoś takiego. Wszystkie inne opowiadania na jakie natrafiałam były tak beznadziejne, że aż nie chciało mi się ich czytać do końca. Ale to! Jejku, nie przestawaj pisać. To byłaby wielka strata. Naprawdę masz talent. Pomysł ze ślepotą Sakury jest boski. Gdy na początku pisałaś o tym chłopaku który jej dokucza, myślałam że chodzi o Naruciaka lub Sasuke. Ale Itachi! Jej, szok. Jesteś niesamowita. Jako że nie masz na blogu funkcji obserwatorów (albo ja nie zauważyłam) proszę powiadamiaj mnie o nowych postach: http://konoha-ohana.blogspot.com/ . Przy okazji możesz przeczytać moje opowiadanie, powinno ci się spodobać :D Mam doświadczenie w pisaniu więc sądzę, że jest całkiem niezłe :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń